Herbata Che Thai Nguyen, opinie
Autorem tekstu jest użytkownik Czajnikowy.pl: Piotrek (Duyave)
Na początku zdawało mi się, że herbata Che Thai Nguyen jest koreańska, ale po sprawdzeniu w herbaciarni okazało się, że pochodzi ona z Wietnamu z prowincji Thai Nguyen (od czego wzięła swoja nazwę). Jest to – z tego co się orientuję – jedyny rejon w Wietnamie, na którym uprawia się herbatę. Herbata pochodzi z obszaru pokrytego wyżynami i płaskowyżami, na których panuje sprzyjający jej klimat.
Wietnamskie krzewy posiadają dość spore i mięsiste liście, a po zaparzeniu cały liść był wielkości około 5 cm. W Wietnamie Che Thai Nguyen jest parzona jak napój codziennego spożycia i trzymana w dużych termosach, które każdy nosi ze sobą. Na każdym targowisku jest łatwa do kupienia od kobiet, które sprzedają ją z wielkich koszy. Można też napić się przygotowanej wcześniej i przechowywanej w targowym termosie.
Suche liście są lekko matowe i delikatnie skręcone w spirale. To chyba wynik suszenia liści, które nie są specjalnie skręcane. Suche liście mają lekko trawiasty aromat, który nasila się gdy włożymy je do wygrzanego czajniczka i przesiąkną parą wodną. Wtedy pojawia się również wyczuwalna słodycz.
Po kilku dniach testów tej herbaty: stosowania różnych temperatur i czasów parzenia (wyszukałem gdzieś, że Wietnamczycy piją ją zalaną wrzątkiem) znalazłem moje optimum. Na 3 filiżanki po około 150ml wsypuję 4 łyżeczki herbaty i zalewam ją wodą o temperaturze około 80-85 stopni. To stosunkowo wysoka temperatura, ale przy niższych miałem wrażenie, że pije tak zwaną lurę, a kolor był bladawy. Czas pierwszego parzenia to około 2,5 minuty, dla drugiego co najmniej 3. W czajniczku wytrzymuje dwa parzenia, trzecie jest już dość nijakie smakowo, jednak może komuś przypadnie do gustu.
Pierwsze parzenie uwalnia słodkawy aromat, który jest bardzo przyjemny i mógłbym wąchać same zalane liście i pozostawić herbatę komuś do wypicia! Napar jest jasnożółty na tle białej porcelany: błyszczący i klarowny, nie było ani śladu mętności. W smaku słodka, trochę orzechowa, bardzo delikatna cierpkość wyczuwalna na samym końcu, która pozostawia swoistą suchość w ustach i skłania nas do wypicia więcej. Jest ono również bardzo pobudzające, stawia na nogi jak mała czarna!
Drugie parzenie nie rozczarowuje. Wyglądem jest identyczna jak przy pierwszym parzeniu – może odrobinę ciemniejsza. W smaku nie odbiega od pierwszego jest słodkawa i trochę bardziej cierpka. Smakuje naprawdę świetnie i bardzo orzeźwia, tym razem nie pozostawia już uczucia suchości.
Przy trzecim zalaniu kolor jest już bladawy, a smak herbaty ledwo wyczuwalny, więc nie ma co się tu rozpisywać.
Liście po parzeniu mają ciemnozielony kolor są w większości połamane na mniej więcej pół, lecz trafiają się całe. Myślę, że jest to spowodowane łamaniem się herbaty w transporcie, ponieważ suche liście są kruche i można je łatwo zgnieść w dłoniach.
Polecam herbatę Che Thai Nguyen, na pewno się nie zawiedziecie, a może posłużyć za herbatę codzienną, którą można pić wietnamskim stylem z termosu przez cały dzień lub podczas górskiej wycieczki!
Czy parzenie wrzątkiem nie zabije zdrowotnych właściwości zielonej herbaty?