Sporo pytań u miłośników yerba mate wywołały wyniki badań przeprowadzonych w Brazylii (1) nad zawartością metali ciężkich w yerba mate. Poddano analizie przeszło 100 próbek różnych yerba mate produkowanych w południowej Brazylii. Wyniki wzbudziły niepokój wśród wielu osób. Bez głębszego przyjrzenia się problemowi łatwo wpaść w panikę, zwłaszcza, że internet lubi rozdmuchiwać podobne rewelacje, licząc na zwiększenie zainteresowania. Nic zatem dziwnego, że informacje te błyskawicznie obiegły internet (oraz dotarły do naszej redakcji).
Rzeczona publikacja (1) donosi, że w wyniku badań nie stwierdzono przekroczenia norm przez zawartość arsenu w próbkach. Większość zaś badanego materiału przekroczyła normy związane z ołowiem i kadmem.
Ołów w yerba mate
Jeżeli chodzi o ołów, to problem nie do końca dotyczy yerba mate, ponieważ pierwiastek ten – tak jak i jego tlenki – nie rozpuszcza się w wodzie, toteż niebezpieczny jest w warzywach, które spożywamy, a zdecydowanie w mniejszym stopniu w naparach. Badania w tym przypadku przeprowadzono na brazylijskiej mate chimarrao, która to jest zmielona na proszek. Wiadomo, że yerba mate zawsze zawiera pył, który podnosi moc i smak naparu i którego bombilla (rurka do picia z sitkiem) nie jest w stanie przefiltrować, spożywamy ten pył w postaci zawiesiny w wodzie.
W przypadku zmielonego chimarrao jest go zdecydowanie więcej. Liściasta yerba mate nie zawiera go tak wiele, a co za tym idzie, również ołowiu w naparze będzie zdecydowanie mniej. Dowodzą tego chociażby wcześniejsze badania (2) na które powołuje się autor kontrowersyjnego artykułu. Tam – podczas badania mate liściastej – zawartość niebezpiecznych metali nie przekroczyła dopuszczalnych norm. Warto podkreślić, że choć chimarrao jest dostępna na naszym rynku, to najpopularniejszą brazylijską jest mate green praktycznie pozbawiona pyłu.
W „najbrudniejszej” mate stwierdzono zawartość ołowiu na poziomie 1,2 mg na kg. WHO obecnie nie podaje dopuszczalnej dawki spożywanego ołowiu na dobę, ponieważ nie ma możliwości uśrednienia jej dla całości populacji. Do 2010 r. stanowisko WHO dopuszczało spożycie 25 µg na kilogram masy ciała na dobę. Oznacza to, że osoba o masie 75 kg w ciągu tygodnia może spożyć przeszło 13 mg. Wygląda na to, że wciąż mamy spory margines.
Kadm w yerba mate
Problem pojawia się, gdy przyjrzymy się kadmowi. Jest to metal, którego obecność związana jest z używaniem nawozów sztucznych i pestycydów oraz z zanieczyszczeniem środowiska wynikającym z bliskości przemysłu oraz spalarni śmieci (kadm występuje w tworzywach sztucznych). Najprostszą metodą uniknięcia dużego stężenia kadmu z yerba mate jest wybieranie tej, która pochodzi z upraw organicznych. Warto podkreślić, że badane próbki nie pochodziły z takich upraw.
Cytowany artykuł (1) pokazuje, że zawartość metali spada wraz z kolejnymi parzeniami. Dobrą metodą pozbycia się znaczącej części tych metali może być zaparzenie yerba mate używając sitka i wylanie pierwszego naparu, natomiast do picia przez bombillę zastosowania fusów po pierwszym zaparzeniu. Może to być rozwiązanie dla osób mających duże obawy. Sam autor podkreśla konieczność przeprowadzenia dalszych badań, aby wyjaśnić czy stężenia te są niebezpieczne dla zdrowia. Biorąc pod uwagę fakt, że przeciętny miłośnik yerba mate wypija wiele parzeń tego samego suszu, można wyliczyć, że przy kilkukrotnym zalewaniu łączne i uśrednione stężenie tych metali tak na prawdę stanowi jedynie 10% dopuszczalnej ilości.
Ważne jest także, by przyjrzeć się ilości jaką wypijamy. W badaniu wykazano, że maksymalne stężenie kadmu wynosiło 1,25 mg na kg, według normy WHO dopuszczalne tygodniowe spożycie kadmu na dorosłą osobę wynosi 0,4-0,5 mg, czyli ilość jaką spożylibyśmy w 400 g takiej yerba mate. Sądzę, że przeciętny użytkownik mate, pijający ją nawet każdego dnia nie zużywa 400 g mate tygodniowo.
Podsumowując, na polskim rynku nie pojawiają się najbardziej zanieczyszczone yerba mate, a jej spożycie nie jest tak duże jak u Brazylijczyków. Zawartość metali ciężkich pozostawia nam spory margines, zakładając nawet najczarniejszy scenariusz przedstawiony w wzmiankowanym (1) artykule. Dla osób, które szczególnie boją się metali ciężkich podejrzewając, że mogą mieć ich i tak spore stężenie dobowe (na przykład palaczy, lub pracowników przemysłu ciężkiego) warto polecić ograniczenie mate pylastej (wybieranie bezpyłowej lub o mniejszej zawartości pyłu), wylewanie pierwszego parzenia, oraz wybieranie mate z upraw organicznych.
Dalecy jesteśmy od bagatelizowania zagrożenia metalami ciężkimi w mate, ale uważamy, że obawy są przesadzone. Pozostaje nam także czekać na dalsze badania, do których autor tych głośnych badań sam zachęca podkreślając, że jego wyniki nie są wystarczające do orzeczenia szkodliwości badanej mate.
(1) Arsenic, cadmium and lead concentrations in Yerba mate commercialized in Southern Brazil by inductively coupled plasma mass spectrometry, lipiec 2017, autorzy: Lisia Maria Gobbo dos Santos, Santos Alves Vicentini Neto, Giovanna Iozzi, Silvana do Couto Jacob
(2) Teores de chumbo e cádmio em chás comercializados na região metropolitana de Belo Horizonte, lipiec 2008, autorzy: Irma Regina Carrara Vulcano, Josianne Nicácio Silveira, Edna Maria Alvarez-Leite
Autorem tekstu jest Rafał Przybylok, korekta: Patryk Płuciennik
Wyniki badań chromatografem suszu Despelady (Brazylijska suszona gorącym powietrzem):
Sb – <0,010
As – 0,052
Cr – 0,732
Cu – 6,38
Ni – 3,953
Cd – 0,3265
Pb – 0,119
Hg – 0,0111
wszystko w mg/kg
Dopuszczalne spożycie na dzień (przekroczone kilkadziesiąt razy):
h**ps://ptfarm.pl/pub/File/Farmacja%20Polska/2010/04-2010/02%20%20Kadm.pdf
Niemniej trzeba zbadać ile przedostaje się do zalewy.
Uważam, że plantatorzy kawy powinni wymyślić coś oryginalniejszego ;) Kiedyś już było aj waj, że od picia yerby można zachorować na raka, a potem okazało się, że z tego „niusa” prawdziwa jest tylko druga połowa: ze można zachorowac na raka… Fejkniusy, zwane też gównoprawdą, są wszechobecne, a kto łyka wszystkie jak pelikan, ten głupek, ot co. Dziękuję za artykuł.